poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 6

Ostatnie poprawki naniósł na pergamin powolnym ruchem wiecznego pióra. Dokument zawierający sojusz z Wioską Dźwięku, ostatnim z miejsc, które nie były do Konohy przyjaźnie nastawione powoli opadł na biurko. W dzieciństwie wszystko było takie proste - pomyślał Uzumaki, cicho wzdychając. W dzieciństwie w bajkach wpajano nam, że waleczny, dzielny młodzieniec dorasta, wygrywa swą walkę i rządzi dobrze i mądrze i żyje długo i szczęśliwie. Lecz co to znaczy rządzić mądrze? Jaki jest stosunek mądrego, wygranego młodzieńca do pokonanych? Zabić ich, rozpędzić, ułaskawić? Jak młodzieniec radzi sobie z upadającą gospodarką, jak z dnia na dzień zapomina o krwawych śladach na rękach?
Naruto czuł, że dokonuje się w nim pewna zmiana, przełom jakiś, który właśnie tego dnia kazał mu podpisać dokument. Sojusz. Traktat. Z wrogiem, z kimś kto zabijał naszych, z kimś kto opłakuje ludzi zabitych przez nas. Bezczelne roszczenia amnestii, odszkodowań, zapomóg. Współpracy. Zapomnienia.
Jeszcze kilka lat temu nigdy by się na to nie zgodził. Jeszcze kilka lat temu postanowiłby walczyć. Jeszcze kilka lat temu nie wiedział, że wojna to nie piękne hasła o zwycięstwie, nie błyszczące medale, nie wieczna, pełna chaosu zabawa, a strach i głód. Nędza. I śmierć.
Za dużo było tej śmierci w jego życiu. Za dużo bólu. Sojusz z Dźwiękiem da solidne podwaliny do rozbrojenia w całym Kraju Ognia. Sojusz sprawi, że nie będzie śmierci,  nie będzie ciał powbijanych na pale wzdłuż drogi, nie będzie płaczących matek. I wolności - pomyślał Naruto - Wolności też nie będzie. Co jest ważniejsze? Jak rządzić d o b r z e?
Tego słonecznego popołudnia w Naruto nastąpiła przemiana. Walczący Marzyciel spojrzał na świat i stał się Ugodowym Realistą. To była zmiana niechciana i zła. Lecz nieunikniona.
 Powoli wstał z miejsca i ruszył do rezydencji Hyuuga na urodziny Sasuke. Jeszcze tylko dziś wrócić do dawnego życia, do przyjaciół. Choć na parę chwil być po prostu Naruto, nigdy Szanownym Hokage.
Mówi się, że człowieka mogą spotkać dwa największe nieszczęścia -  gdy jego największe marzenie nie spełni się i gdy się spełni.
Naruto Uzumaki miał wiele do powiedzenia na ten temat.

_____

 Rezydencja Hyuuga jaśniała milionem świateł i tonęła w gwarze rozmów napływającym z tej ludzkiej rzeki. Długie, drewniane stoły skonstruowane specjalnie na tę okazję uginały się pod prostym, ale dobrym jedzeniem oświetlanym przez tysiące papierowych lampionów, które już o północy miały ulecieć w niebo wraz z życzeniami dla solenizanta.
Itachi Uchiha wolnym, spacerowym wręcz krokiem przedefilował między stołami obrzucając lekko już podochocone towarzystwo zniesmaczonym spojrzeniem. Nonszalancko ułożył czarny pakunek na stole przeznaczonym na prezenty dla Sasuke i momentalnie skrzywił twarz w wyrazie obrzydzenia. Patrząc na kolarze ze starymi zdjęciami, jakieś samodzielnie wykonane pierdoły czy podarunki, które w założeniu miały być zabawne, a wypadały po prostu żałośnie nie mógł ukryć obrzydzenia.
- Co za kupa gówna - usłyszał za sobą. Och, czyż to nie nasz cudowny solenizant? Twarz Sasuke wyrażała głębokie i szczere zniesmaczenie. Itachi był dumny z brata. Z kolejnego Uchihy wyrastał aspołeczny dupek.
- Wszystkiego najlepszego, Sasuuuke - kuuuun! - Piskliwy wrzask przeciął powietrze, pulsująca żyłka niemal prostą linią przecięła alabastrowe czoło Sasuke. Metr pięćdziesiąt siedem czystej, skondensowanej upierdliwości wybił się z topornych sandałków na fioletowej, kilkunastocentymetrowej platformie i wylądował z gracją kuli armatniej w ramionach młodszego z braci Uchiha, którego mimo jego zgrabnego uniku blondynka pochwyciła iście zapaśniczym chwytem wciąż jeszcze piszcząc wniebogłosy. Lekko zaskoczony Itachi mimo wyraźnych sygnałów wysyłanych przez brata za pomocą morderczych spojrzeń uznał za stosowne oddalić się nim do brata - co za tym idzie również do niego -  zleci się większa ilość zapaśniczek w sandałkach na platformie. Z daleka widział jeszcze jak blonynka - którą z teraz udało mu się zidentyfikować jako Ino Yamanakę  - obdarza wyrywającego się Sasuke mokrym pocałunkiem w oba policzki, widział jeszcze jak Sasuke czerwienieje jak dojrzała wiśnia, ryczy jak wkurwiony lew i potulnie daje się prowadzić przez blond zapaśniczkę do reszty rozrywkowego towarzystwa. Itachi odwrócił wzrok. Nie chciał na to patrzeć.
Zostawiając brata na pastwę jego upitych przyjaciół starszy z braci Uchiha jedynie utwierdził się w przekonaniu, że na trzeźwo tej imprezy nie wytrzyma. Z maniakalnym wręcz uporem zaczął więc przeciskać się przez napierający tłum i robiąc słuszny użytek z łokci, szybkich bolesnych kopnięć i swojego firmowego uśmiechu psychopaty w krótkim czasie dopchał się do stołu znajdującego się na podwyższeniu.
Ze zdziwieniem odkrył, że jego sąsiadami przy stole zostali Uzumaki, Sakura i ta białooka dziewczyna, która z własnej inicjatywy nie potrafiła powiedzieć "tak" ani "nie". Młody hokage był dla niego skondensowaną wersją wszystkich tych cech, które Itachi uważał za dziecinne, irytujące lub pojebane, z tym większą więc przyjemnością odgrodził się od niego swoimi muskularnymi plecami i zajął Sakurą.
Miała na sobie krótką czarną sukienkę z surowego jedwabiu i dobrane do niej wiązane na kostkach sandałki. Wiśniowy, ciemnoczerwony błyszczyk na ustach i mocno podkreślone czarnym cieniem oczy silnie kontrastowały z  bielą skóry jaśniejącą w półmroku pomieszczenia.
- Znów na siebie wpadamy - powiedział, jak zawsze nie bawiąc się w powitania. Drgnęła niespokojnie, zajęta wyłącznie studiowaniem pociągniętych kilkoma warstwami czerwonej emalii paznokci.
- Jeszcze trochę, a pomyślę, że mnie śledzisz, Itachi Uchiha - odparła cicho i lekko się uśmiechnęła, tym swoim miłym, ciepłym uśmiechem, który opromieniał całą twarz lecz nie zmieniał apatycznego wyrazu jej pustych oczu. Itachi odwzajemnił jej uśmiech nieładnym skrzywieniem wąskich, bladych warg.
- Osoba twego pokroju nie powinna bywać w takich miejscach jak tamta speluna, Sakuro Haruno. Zwłaszcza bez towarzystwa.
- Mogłabym powiedzieć to samo o Tobie, choć pewnie... - Urwała i zarumieniła się lekko myśląc o kobietach w żółtych strojach. 
- Byłem sam - odpowiedział z nieładnym uśmiechem. Przed nikim, nawet przed nią, nie miał zamiaru wywnętrzać się na urodzinach swego brata. Ci wszyscy ludzie wokół... Widział ich spojrzenia, znał ich myśli. To było jak zacięcie się kartką papieru - nie tyle bolesne o ile irytujące.
-  Często bywasz sam, prawda? - ciągnęła Sakura. Była dziś w wyjątkowo rozmownym nastroju; Itachi przypisywał to tej samej przyczynie dla której odwracała wzrok od maślanych spojrzeń Naruto siedzącego kilka miejsc dalej. Zastanawiał się, czy podobnie jak on po prostu lituje się nad młodym hokage.
- Tak, to prawda.
- To przez wojnę? - zapytała nagle. Westchnął. Wiedział już co miał na myśli Sasuke mówiąc, że Haruno jest irytująca. Było w tym jednak coś czarującego i krzepiącego.
- Byłem chory na długo przed tym, nim się rozpoczęła.
- Nie pragniesz uzdrowienia.
To nie było pytanie.
- Nie, raczej nie. - Itachi Uchiha sięgnął po dzban i bez słowa napełnił kieliszki. Szkarłatny płyn uderzył w ścianki naczynia nieprzyjemnie kojarząc się jej z krwią. Odwróciła wzrok i napotkała rozbawione spojrzenie czarnych tęczówek. - A jednak... a jednak jeśli  mimo wszystko zapragniesz mnie naprawić... - Miał lekko ochrypły, miły dla ucha głos i czarująco przeciągał spółgłoski.
Sakura nonszalancko zamieszała winem w kielichu. Ciemno czerwone paznokcie groteskowo odcinały się od jej białej skóry.
-... zaprosisz mnie do siebie? - odgadła.
- Może -  odparł i uśmiechnął się zabójczo.

_____

- To było aż za łatwe - stwierdził Suigetsu dobijając ostatniego członka Nocnej Straży Konohy. Biały oddział dzięki zaskoczeniu rozniósł konohańskich wojowników bez walki - wystarczyło tylko odpowiednio wcześniej ustalić ich zwyczaje i za pomocą iluzji Ildico lekko ich unieruchomić.
- Zwłaszcza dla kogoś kto przez ten czas tylko chlał wódkę - odburknęła urażona szlachcianka. Delikatnie strzepnęła przód kimona z pyłu i kurzu drogi i zmarszczyła nos. Zawsze marszy nos na widok swoich kajdan - pomyślał z satysfakcją Suigetsu. Nie zwrócił uwagi na przytyk. Myślami był już przy Sasuke.
- Pamiętajcie, by oddzielić Uchihę i mnie od reszty - zwrócił się do odzianych w biel postaci.
- I myślisz, że sam dasz sobie z nim radę? - Twarz Ildico wyrażała tak bezbrzeżnie, tak ironiczne zdumienie, że Suigetsu machinalnie zacisnął pięść by ją uderzyć. - Słyszałam, że jest bardzo dobry.
- A ja... - Suigetsu zrobił przerwę na łyk wódki. - Ja jestem bardzo, bardzo zły. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Uśmiechnął się, swym ostrym, bezczelnym uśmiechem i ujął Ildico pod rękę by wmieszać się w tłum napływający do Rezydencji Hyuuga. Szlachcianka ukryła dłonie w rękawach i lekko wsparta na jego ciele chciwie rozglądała się na boki spragniona widoku tak odmiennego niż wszystko co widziała przez ostatnie kilka tygodni. Ma lekki chód, piękne ciało i miłą twarz - pomyślał Suigetsu. Dlaczego więc nienawidzę jej tak bardzo?

_____

Sasuke szybkim i precyzyjnym ruchem pozbawił pieczonego kurczaka udka i demonstracyjnie znudzonym spojrzeniem oplótł "swój" stół. Ino nadal brzęczała mu nad uchem jak wyjątkowo upierdliwa i nie dająca się zabić mucha. One wszystkie uwielbiają, gdy się je olewa - stwierdził, nadziewając kolejny kęs kurczaka na widelec. W zasadzie nawet go nie denerwowała; po prostu nie zasługiwała na żadne jego uczucie. Odpowiadał jej półsłówkami, by choć przez chwilę uwolniła jego uszy od jazgotliwego potoku dźwięków wydobywających się z kształtnych, pociągniętych bladoróżowym błyszczykiem usteczek. Zatrzymał wzrok na Naruto, który z uporem godnym lepszej sprawy ignorował kalekie próby rozpoczęcia rozmowy przez gospodynię przyjęcia - Hinatę Hyuuga i zatracał się w jedzeniu. Hyuuga była ładna i - jak zdążył ocenić Sasuke - dość rozsądna, dlatego nie rozumiał co taka dziewczyna może widzieć kimś takim jak Naruto, nawet jeśli ten był hokage. Oboje zarówno Hyuuga jak i Uzumaki co jakiś czas zerkali w najdalszą część stołu. Młodszy z braci Uchiha powiódł wzrokiem za ich spojrzeniami i lekko, wręcz niezauważalnie zmarszczył brwi.
Wygląda jak dziwka - pomyślał Sasuke przyglądając się jak Sakura Haruno delikatnie uśmiecha się do jego brata. Cholernie droga ekskluzywna dziwka.  Irytowała go jej uprzejma, chłodna i bezosobowa grzeczność tak jak wcześniej irytowały go jej wyznania miłości. W sumie - uświadomił  sobie Sasuke - spora część naszych relacji opiera się na tej dziwnej irytacji wracającej za każdym razem, gdy ją widzę. Czuł do niej jakiś dziwny, chory i masochistyczny wręcz pociąg. Chciał spędzać z nią czas po to tylko by katować tym i ją i siebie, by wkurwiać się coraz bardziej z każdym jej oddechem. Miał ochotę zrobić jej krzywdę, złamać jej życie, zobaczyć łzy w tych pustych zielonych oczach. Swoją uległością i słabością wydobywała z niego jego całą brutalną złośliwość, całe zło. A jednak gdyby ktokolwiek inny próbował ją skrzywdzić Sasuke wiedział, że broniłby jej do utraty sił, do ostatniej kropli krwi i do ostatnich pokładów chakry. Wiedział, że gdyby ktoś jej groził wyprułby mu flaki i kazał je zjeść zanim umrze. Bo przecież Sakura była tylko jego zabawką, prawda? Sama mu się oddała, kiedyś, dawno temu. Od tamtej chwili miał inne kobiety dużo piękniejsze i mądrzejsze od niej. A jednak tylko jej obecność sprawiała, że   c o ś   c z u ł.
Patrzeć na nią tak pięknie i fałszywie uśmiechniętą do Itachiego... Wszelkie braterskie uczucia do Itachiego uleciały w mgnieniu oka, została tylko złość, tylko rywalizacja.

Prosżę państwa, oto Sasuke Uchiha, człowiek, który zawsze dostaje to czego chce.
_____

Pół godziny później potężny wybuch wstrząsnął Konohą. Światła zgasły. Kilkadziesiąt osób chwyciło za broń.

_____

Żyję! Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na kolejny rozdział. Jednak w nie próżnowałam przez te dwa miesiące i mam już kilka gotowych fragmentów do kolejnych rozdziałów, mnóstwo nowych pomysłów i co najważniejsze - czas. Ten rozdział to dopiero zaczątek właściwej akcji i nie będę zdziwiona jeśli komuś się nie spodoba ( w końcu jak na ItaSaku to mało tu jak na razie jakiejkolwiek "romantyczności", a to już przecież inny rozdział; na innych blogach główni bohaterowie najczęściej są już po wyznaniu uczuć itepe, itede), ale obiecuję poprawę. Naprawdę, ten blog właśnie się rozkręca. Miłych wakacji wszystkim! :)

9 komentarzy:

  1. Mi się bardzo podobało :D
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :D
    Weny dużo życzę i także miłych wakacji ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego ja tak ten blog uwielbiam? No, cóż sama nie wiem. Ale na pewno jakiś powód tam w główce mam.
    Nie mam nic przeciwko, że Itachi i Saki jeszcze sobie uczuć nie wyznali. W sumie to takie relacje między nimi są nawet fajne ( bo świetnie je opisujesz).
    Sasuke! Och ty zazdrośniku. :D No i w sumie to ma pecha. A ten moment z Ino na przyjęciu. Haha, prawie pękłam.
    Co ten Suigetsu kombinuje? ^^ Zemsta?
    2 miesiące?! Żartujesz chyba!, ale sa pomysły i czas, więc można wybaczyć. Ma się rozumieć, że następne rozdziały będą częściej?
    Dzięki i też miłych wakacji życzę.:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój ulubiony blog :) piszesz bardzo dobrze, uwielbiam czytać Twoje itasaku. Wydaje się być cholernie realistyczne, aż czuje jakbym była naocznym świadkiem wydarzeń :) Gratuluję i życzę dalszych działań w tej tematyce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło...
    Hinata ma negatywne uczucia xD Coś nowego
    Całkiem fajnie, ale jestem ciekawa jak zakończy się to przyjęcie.
    Zdrówka i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu jesteś! Już zaczynałam się martwić. Ale co ja tam mogę powiedzieć, skoro sama nie potrafię się zebrać, by stworzyć coś u siebie...
    Tak czy inaczej, jak zwykle mnie urzekłaś. Brakowało mi tego potwornie. Co do samej akcji, to rozwija się w idealnym tempie. Nic nie dzieje się za szybko, ani też nie zamula. Cieszę się, że wróciłaś i przynajmniej teraz nie będę musiała czekać w nieskończoność na kolejny rozdział. Chciałam napisać coś więcej, ale jestem tak śpiąca, że ledwo poprawnie składam zdania. Tak więc ściskam Cię mocno, całuję gorąco i czekam na nowy wpis :)
    Naomi

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne opowiadanie, dobrze że na nie trafiłam :) Juz sie nie moge doczekac na nastepny rozdział ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam Twoje całe dzieło jedno tchem. Jestem w totalnym szoku, ponieważ ciężko teraz o porządne opowiadanie, tym bardziej w tematyce Naruto. Jestem szczęśliwa, że na Ciebie trafiłam. Twoje dzieło umiliło mi czas w ten szary, deszczowy dzień. Piszesz z subtelnością, realnością, docierasz na pewno do wielu odbiorców. Wiele z pewnością utożsamia się z tymi sytuacjami, ponieważ przeplatasz w swoją historię prawdziwe życie, i to jest genialne. Pokazujesz jaki na prawdę jest byt. Meliny, alkoholicy, prawdziwe rany weteranów... coś pięknego. Brawo dla Ciebie! I na dodatek Itachi, jezu dla tego faceta poszłabym na koniec świata! Jest jedną z moich ulubionych postaci i jest genialnie przez Ciebie ukazany :) !

    Z wielka niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i oczywiście dodaję Twojego wspaniałego bloga do obserwowanych!

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy będzie następny rozdział ? ^^ wciągające opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gomene, że nie komentowałam! Prywatne kłopoty mnie zjadły. Ale już wracam do świata żywych
    Sasuke ma jakąś dziwną taktykę obronną przed zazdrością xD Sądzę, że bardzo irytuje go fakt, że Sakura jest zainteresowania jego bratem. Za to Itachi coraz bardziej mnie intryguje! :) Ma w sobie pewne sprzeczności, ale jest w tym taki czarujący i męski ^ ^ Aż ciekawość mnie zżera jak dalej potoczą się losy tej pary!
    Naruto też "dorasta" a raczej zderza się z brutalną rzeczywistością. Nie zazdroszczę mu, takie rzeczy są cholernie bolesne.
    Mówiłam już, że uwielbiam Twoje opowiadane? :)
    Z wieeeelką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Zapraszam również do siebie na piątą część opowiadania :)
    Pozdrawiam
    PS: Tutaj Nija, wróciłam do dawnego pseudonimu. Mam nadzieję, że nie jest to kłopot^ ^"
    www.crying-in-deep-red.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

LAYOUT BY OKEYLA